Tyrant: Unleashed recenzja

Tyrant: Unleashed jest bezpłatną karcianką sieciową, która po kilku latach istnienia na Kongregate, została wydana w formie aplikacji mobilnej na Androida oraz iOS.

war_metal_tyrant_unleashed_1

Tyrant: Unleashed wyraźnie nawiązuje do świata Mutant Chronicles, który niektórzy z was mogą kojarzyć przy okazji popularnej klasycznej karcianki Doom Trooper sprzed wielu lat. Oczywiście byłbym daleki od posądzania twórców o plagiat, ale patrząc na dostępne frakcje, wyraźnie widać inspiracje oraz zapożyczenia. Rozgrywka sprowadza się do toczenia pojedynków z przeciwnikami – zarówno tymi kontrolowanymi przez komputer, jak i z innymi graczami. Podczas walki, gracze operują maksymalnie 10 kartami, przy czym, mogą wystawić jedynie jedną kartę na turę. Podstawowym celem każdego pojedynku jest wyeliminowanie jednostek/kart przeciwnika oraz wrogiego bohatera. Jednostki atakują się nawzajem, a kiedy udaje im się trafić w puste pole, trafiają w bohatera przeciwnika. Kiedy jego żywotność spadnie do zera – wygrywamy. Kampania obejmuje kilkadziesiąt misji, podczas których możemy zebrać mnóstwo darmowych kart. Z czasem misje stają się coraz trudniejsze, a my czujemy coraz większą presję, by skorzystać z dostępnych mikropłatności. Czy warto wydawać pieniądze w darmowych grach na telefon? Sugeruje poczekać z decyzją i to przynajmniej tydzień. Osobiście raczej nie korzystam z mikropłatności.

war_metal_tyrant_unleashed_2

Nie jest to jednak karcianka, której tempo przypomina szalenie popularną Duel of Champions, a bardziej dynamiczna, przypominająca pod tym względem Urban Rivals. Mecze mogą trwać co najwyżej kilka minut, chociaż zależy ile spędzimy czasu przy wyborze karty, jaką planujemy wystawić. Poza tym, mamy możliwość przyśpieszenia rozgrywki dwu i czterokrotnie. Jeśli na dodatek wybierzemy opcję automatycznej rozgrywki, grind staje się zdecydowanie szybszy i przyjemniejszy. Karty reprezentują różne typy żołnierzy (piechota lekka i ciężka), maszyny bojowe, jak czołgi, wielkie roboty, drony, statyki kosmiczne i budynki specjalne, wspierające na kilka sposobów inne karty. Wszystkie dostępne karty, zostały podzielone na 3 typy – możemy znaleźć masę zwykłych, niezwykłych oraz rzadkich, które są najmocniejsze i mają kolor złoty. Przy 5 frakcjach i stale powiększającej liczbie kart, będziemy cały czas eksperymentować z różnymi kombinacjami. Frakcje możemy mieszać ze sobą do woli, wszystko zależy od naszej bieżącej kolekcji.

war_metal_tyrant_unleashed_3

Tyrant: Unleashed prezentuje się bardzo dobrze. Widziałem lepiej wykonane karty przy okazji innych karcianek online, ale nie mogę odmówić grze niesamowitej dbałości o detale. Menu wygląda świetnie i zostało bardzo sprawnie zaprojektowane, a podczas rozgrywki towarzyszy nam futurystyczna, wyjątkowo klimatyczna muzyka. Kawał dobrej roboty.

Jak w innych grach karcianych bazujących na mikropłatnościach, Tyrant: Unleashed oferuje paczki z kartami. Ich ceny wahają się w zależności od wybranego dodatku, a najdroższe pozostają wielkie pudła z dziesiątkami cennych kart. Najdroższe zestawy kart sięgają blisko 400 zł! Niestety, bez pieniędzy daleko w grze nie zajdziemy i jest to bolączka wielu darmowych gier na telefon.


(Tyrant: Unleashed zwiastun)

Tyrant: Unleashed w Google Play
Tyrant: Unleashed w iTunes

[yasr_multiset setid=0]

ocena_4_recenzja_gnt
Plusy
Grafika
Muzyka
Ogólna jakość
Dynamiczna rozgrywka

Minusy
Mikropłatności

 

Podsumowanie
Jeśli cenicie sobie gatunek gier karcianych powinniście z pewnością spróbować Tyrant: Unleashed. Szybkie tempo rozgrywki oraz jej prostota, niezła grafika i jeszcze lepsza klimatyczna muzyka to część jej mocnych stron. Dodałbym jeszcze przyjazny interfejs i wciągającą rozgrywkę. Warto też wspomnieć, że Tyrant: Unleashed nie zajmie nawet 100 MB na waszym telefonie!

 

[yasr_visitor_votes size=”large”]

 

1357 wyświetleń

Przeczytaj inne:
Blood Brothers recenzja

Blood Brothers to mroczna gra RPG, w której wcielamy się w przemienionego w wampira bohatera. Napędzany zemstą, mając przy sobie

Zamknij