Wild Blood recenzja
Wild Blood to najnowszy hit od Gameloftu, a zarazem dynamiczny hack’n’slash o niesamowitej grafice opartej na silniku graficznym Unreal Engine III! Wcielamy się w Sir Lancelota, broniącego świat przed apokaliptyczną inwazją demonów, po tym jak król Artur wścieka się na wieść o jego romansie z królową Ginewrą. Wild Blood jest dostępna na Androida oraz iOS.
Albion i rycerze króla Artura
Legenda o Królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu jest jedną z najbardziej znanych legend naszego kręgu kultury, a sam Artur jest wzorem wszelkich cnót jakie powinien posiadać monarcha. W Wild Blood wcielamy się w Sir Lancelota, w dość delikatnym momencie, kiedy to Artur dowiaduje się o jego romansie ze swoją żoną Ginewrą. W grze romans kończy się dość nietypowo: oto wściekły Artur, w porozumieniu z Morganą le Fay, otwiera portal do piekła zalewając świat armiami ciemności. Sir Lancelot musi zamknąć piekielny portal i powstrzymać inwazję przy okazji ratując kogo się da. Przemierzamy więc mityczny świat Albionu walcząc ze sługusami mroku, zbierając monety (apokalipsa to jak widać doskonała okazja by nieco zarobić…) oraz uwalniając przetrzymywanych przez demony wieśniaków.
Poziomy są ciekawe i wystarczająco rozbudowane na szybką 20 minutową sesję, a każdy z nich kończy się walką z bossem. O ile pierwszy boss jest raczej dość prosty, tak z czasem bywa trudniej, ale jak zwykle grunt to obserwacja i znalezienie chytrego sposobu na każdego z nich.
Wypełniający poziomy przeciwnicy są stosunkowo prości i nie pojawiają się w większej liczbie niż 5-6 na raz. Są to szkielety, demony, gargulce, duchy i inne szkaradne kreatury, które będziemy seryjnie odprawiać z powrotem do piekła. Przy tej okazji warto wspomnieć, że początkowo będziemy chyba bardziej walczyć ze sterowaniem niż z wrogami – przyciski są nieco zbyt blisko siebie, a praca kamery – delikatnie mówiąc – nas nie rozpieszcza. Ostatecznie można się do tego przyzwyczaić, bo jak wiadomo sterowanie jest najczęstszym problemem nie jednej gry na telefon.
Nasz bohater rusza do walki posiadając 3 rodzaje broni, zbroję oraz całkiem pokaźną liczbę kombosów do odblokowania. Kombosy są przez nas wykupywane poprzez ulepszanie odpowiedniej broni, a Lancelota wzmacniamy wykupując poszczególne elementy zbroi zwiększając żywotność, wytrzymałość czy szybkość. Dokonujemy tego za pomocą zbieranych monet, choć warto zauważyć, że gra jest także wyposażona w sklep oferujący skrót. Możemy kupić za normalne pieniądze walutę w grze i w ten sposób ulepszać postać. Jest to nieco kontrowersyjne rozwiązanie, szczególnie że Wild Blood jest i tak grą płatną. Gameloft postąpił podobnie w The Dark Knight Rises oraz Asphalt 7: Heat, widać zamierzają już trzymać się tego rozwiązania.
Unreal Engine III w telefonie?!
Wild Blood to gra typu hack’n’slash z ograniczonymi elementami RPG, oferująca dynamiczną i szybką rozgrywkę oraz niesamowitą jakość. Gra jest oparta o silnik graficzny Unreal Engine III, co w wypadku gry na telefon jest aktualnie rzadkością. Grafika wygląda po prostu doskonale, a pierwsze co byłem w stanie powiedzieć o samej grze, przyglądając się jej od strony wizualnej to – WOW! Ostrość obiektów, wygładzanie krawędzi, animacje, tekstury oraz kolory – jest to zdecydowanie jedna z najlepiej wyglądających gier mobilnych roku 2012. Oczywiście ma to także swoją złą stronę – bateria naszej komórki jest bardzo szybko wyczerpywana, ale niestety coś za coś. Dźwięk stoi na dobrym poziomie, w grze pojawiają się kwestie mówione, ale jest to niejako tło w stosunku do powalającej grafiki. Cięcia, odgłosy wrogów, świsty wypuszczanych strzał, wołania o pomoc wieśniaków – Gameloft zrobił kawał dobrej roboty, także od tej strony.
Minusy? Podczas testów, najbardziej zauważalne były problemy ze sterowaniem. Problem sprawia zarówno wirtualny joystick jak i przyciski akcji, które są umieszczone za blisko siebie i mylą się dość często (poza tym zmieniają się, kiedy wymieniamy broń). Utrudnia to niepotrzebnie walkę i początkowe wrażenia z tej naprawdę solidnej gry na telefon. Do sterowania można się przyzwyczaić, ale pierwsza godzina z grą może nieco denerwować, dlatego polecam cierpliwość. Jako miły dodatek mamy możliwość strzelania z balisty, co ma uprzyjemnić nieco zabawę, ale za sprawą sterowania, nie jest to specjalny atut tej aplikacji.
(Wild Blood zwiastun)
Wild Blood w Google Play
Wild Blood w iTunes
Plusy
Niesamowita grafika
Szybka, dynamiczna walka
Wkręcające poziomy
Efekty graficzne
Kwestie mówione
Minusy
Problematyczne sterowanie
Szybko pożera baterię
Wymaga mocnego telefonu
Podsumowanie
Wild Blood wygląda wręcz cudownie i jest chyba najlepiej wyglądającą grą na telefon jaką widziałem, z ciekawymi, wciągającymi poziomami i duuuużą dawką akcji. Gra się naprawdę przyjemnie, a sama rozgrywka jest bardzo widowiskowa – szybkie kombosy, spektakularne wymiany ciosów i całkiem upierdliwi bossowie. Jej słabszą stroną jest na pewno nieco kłopotliwe sterowanie oraz dziwna praca kamery, utrudniające często zabawę. Warto poza tym dodać, że gra w niesamowitym tempie pożera nam baterie – niestety wszystko ma swoją cenę, a technologia w jakiej robione są aktualnie baterie w smartfonach ma swoje ograniczenia.
Ogólnie rzecz biorąc w Wild Blood warto pograć, nie tylko ze względu na rewelacyjną grafikę. Gra ma znacznie więcej do zaoferowania, choć nie jest, jak pisałem, grą idealną. Trzeba mieć naprawdę mocny telefon, by w nią zagrać…
Wild Blood jest dostępne na Androida i iOS.
1499 wyświetleń